Kto powinien sięgnąć po książkę Stargardta?
Przede wszystkim ci, których krępuje pytanie “Niemcy, czy naziści?” Postawmy sprawę jasno: nie można na nie udzielić dyplomatycznej odpowiedzi.
Brutalna zbrodnia wymaga brutalnej prawdy. Kurtuazję odłóżmy na bok. Nie wolno chronić sprawców. Elementarna uczciwość wobec ofiar to wszystko, co my – współcześni możemy im podarować. Prawdę i Pamięć.
Kto powinien sięgnąć po książkę Stargardta?
Ci, którzy próbują ustalić stopień współwiny tzw. zwykłych Niemców. Sprowadza się on często do pytania “Czy wiedzieli?” O eksterminacji Żydów i cywilnej ludności na Wschodzie, Akcji T4, obozach koncentracyjnych.
Wojna to sytuacja graniczna. Z brakiem zasad, jako jedyną obowiązującą zasadą. Każdy, kto jej doświadczył – zarówno po stronie sprawcy, jak i ofiary przechodzi swoisty test humanitaryzmu.
Kto powinien sięgnąć po książkę Stargardta?
Ci, których nurtuje pytanie “Jak ktoś taki jak Hitler mógł legalnie dojść do władzy i uzyskać powszechne poparcie?”
Nie można bezkarnie upokarzać. Ta ważna dla zwycięzców wytyczna została zlekceważona przy podpisywaniu kończącego I wojnę światową Traktatu Wersalskiego. Dlatego w Hitlerze chętnie i z nadzieją upatrywano tego, który – w wymiarze psychologicznym – zwróci Niemcom honor; w wymiarze materialnym – odzyska ziemię, da pracę, chleb, szansę kariery w strukturach nowej władzy.
To, co najważniejsze w książce Stargardta zamyka się w jej tytule. A sześćset siedemdziesiąt sześć stron zawartości to dowody potwierdzające tezę.
W tym także te prywatne – listy, pamiętniki, zdjęcia z domowych archiwów, pozwalające czytelnikowi wejść do głów, serc i sumień szarych obywateli III Rzeszy.
Po intymnej, a przez to mocnej dawce zbrodni i winy pozostaje smutna refleksja – w jak wielu przypadkach zabrakło trzeciego – ważnego i konsekwentnego elementu – kary.
Aleksandra Buchaniec-Bartczak
Dzięki uprzejmości Wydawnictwa Rebis.
