Trzy książki w jednym tomie to piękny gest Wydawnictwa Czarne w stronę rozpoznawalnego, sztandarowego pisarza Holokaustu, który każdą postawioną na papierze literę pieczętował własnym doświadczeniem ocalałego więźnia Auschwitz. Pozostał – mentalnie, emocjonalnie w tym okrutnym miejscu zaraz po wyzwoleniu, wiele lat po wojnie, do końca życia.
Chronologia włoskich pierwodruków: “Czy to jest człowiek” – relacja z pobytu w obozie; “Rozejm” – relacja z powrotu do domu; “Pogrążeni i ocaleni” – analiza katów i ofiar – oto układ książki.
Zastanawiam się, czy Levi przeszedł psychoterapię? I co by to właściwie zmieniło? Prawdziwie uwolniony z Auschwitz byłby równie dobrym pisarzem? Może w ogóle by nie pisał? A może na zupełnie inne tematy?
Nie wierzę w jego samobójczą śmierć. Przekonują mnie argumenty, że jako chemik znał pewniejsze metody odebrania sobie życia niż upadek ze schodów. Podobno narzekał na zawroty głowy, miał wiele planów, nie zostawił pożegnalnego listu. Z drugiej strony rozumiem, że o samobójstwo można podejrzewać człowieka, tak jak Levi – na wskroś przesiąkniętego holokaustową traumą.
Dla Leviego bardzo ważne było nie osądzać. Napisany przeze mnie alternatywny tekst pod melodię “Dona, dona” idzie w sukurs Leviemu: “Mówisz, że Żydzi szli jak bydło / w ręce kata, prosto na rzeź / Jestem pewna, zmienisz zdanie / gdy przez tydzień nie będziesz jeść / Mało, że śmiech zamiera / to coraz bardziej wstyd / że tak łatwo poniewierać / i dzisiaj słowem “Żyd” / Lecz niejeden naznaczony / z ptasich skrzydeł zaczerpnął moc / I wyfrunął przez małe okno / z bydlęcego wagonu w noc / Więc już nigdy… słów jak brzytwy / że jak bydło i że na rzeź / Od nas sytych i bezpiecznych / Im należy się wieczna cześć.”
Czytajmy holokaustową klasykę. Ku pamięci i ku przestrodze; bez złudzeń, że nigdy więcej.
Aleksandra Buchaniec-Bartczak
Dzięki uprzejmości Wydawnictwa Czarne.
