Autorka “Krakowianek” dołożyła starań, aby do opowieści o swoich bohaterkach, zwłaszcza tych bardziej znanych, wnieść powiew świeżości: nowe fakty, wątki nieoczywiste. W kilku przypadkach zastosowała ciekawy zabieg – narrację poprzez kogoś, lub coś: osobę, przedmiot, wydarzenie, miejsce.
Elżbieta Pindel wspomina siostry Szymborskie w ich dawnym salonie na Radziwiłłowskiej. Nitką do kłębka historii Heleny Rubinstein okazuje się wystawa w Żydowskim Muzeum Galicja. “Neonówkę” – artystkę plastyczkę Annę Pawlak-Suchowiak-Druzgałę – projektantkę nowohuckich i krakowskich neonów przybliża czytelnikowi jej córka. Opowieść o Amalii Krieger wzbogacają poszukiwania dawnego atelier fotograficznego w dzisiejszym Hotelu Bonerowskim.
Jedno trzeba Autorce przyznać – potrafi szukać, prosić, przekonywać, wchodzić przysłowiowym oknem, gdy wyrzucają ją drzwiami. Sięga także po postacie zapomniane, jak Helena Husarska – ceramiczka z Przegorzał; legendarne, jak Nawojka – podstępna studentka Alma Mater znanej dzisiaj jako Uniwersytet Jagielloński; a nawet fikcyjne, jak Miedzianna – zaklęta w kamień przekupka upamiętniająca krakowskie handlarki, głównie te z Placu Szczepańskiego.
Książka Alicji Zioło to nie tylko zbiór biogramów kilkunastu kobiet, to także ukłon w stronę herstorii, akcentującej dziejową rolę kobiet, w tym przypadku na gruncie krakowskim.
Pewnie dlatego tom otwiera Janina Ipohorska (pseudonim Jan Kamyczek) – współtwórczyni legendarnego “Przekroju”; kobieta o tak wielu talentach, że byłaby w stanie sama przygotować cały numer tygodnika. Smutno potoczyło się jej życie w cieniu Mariana Eilego – przełożonego w pracy i partnera w życiu prywatnym. Tu w finalnym rozrachunku ‘his’ zwyciężyło ‘her’.
Ja także czuję się krakowianką, związaną z tym pięknym miastem od kilkudziesięciu lat. Z okien tramwaju spoglądam na Wawel, na Grodzkiej kupuję książki, na Brackiej piję czekoladę i… obserwuję deszcz zza szyb. Taka aura sprzyja pisaniu, a właściwie konstruowaniu haiku.
Powstają w różnych, nie tylko romantycznych okolicznościach. Czekając na zabieg korekty przegrody nosa żałowałam, że nie mogę pobiec do pobliskiego Żydowskiego Muzeum Galicja, gdzie właśnie tego wieczoru otwierano wystawę poświęconą Helenie Rubinstein; tę samą, która zainspirowała Alicję Zioło do zmierzenia się z mitami, na których “cesarzowa piękna” oparła swój życiorys.
anestetyki
na wernisażu szampan
w tym samym czasie
Herstoria to nie moda, kolejny “wymysł” XXI wieku, fanaberia… To inspirująca rzeczywistość, w której każda z nas ma swój udział.
Aleksandra Buchaniec-Bartczak
Dzięki uprzejmości Wydawnictwa Mando.
