na – w ciąży i na tzw. życiowym rozdrożu. On – schorowany emeryt u kresu życia. Sandra i Julián spotkają się w niewielkiej miejscowości na hiszpańskim wybrzeżu. Ale wcześniej ona spotka ich – Freda i Karin – parę uroczych staruszków z Norwegii. Wyciągną do niej pomocną dłoń, zaproponują pracę i zaproszą do swojego domu.
“Mundur, paczuszka, złoty krzyż, zamknięte drzwi.” Ten dom skrywa tajemnice, tropem których podąża polujący na nazistów Julián.
Czas i biologia nieubłaganie robią swoje. Odchodzą ofiary i ich oprawcy. Pierwsi w niezawinionej krzywdzie, drudzy w niezasłużonym spokoju i dobrobycie. Niektórzy trzymają się nad wyraz dobrze, jakby los sprzyjał szubrawcom, lub w rękach szubrawców był specyfik na miarę eliksiru młodości. Kto wie, co może przyjść do głowy tym, którzy kilkadziesiąt lat wcześniej przeprowadzali eksperymenty na ludziach?
“Naziści byli niepojętymi istotami”. Otóż nie – zwykłymi ludźmi, którzy wypełniali rozkazy i których “pracą” było mordowanie tysięcy. Po godzinach nie różnili się od innych. Nie chcę przez to powiedzieć, że każdy z nas byłby zdolny do równie potwornych czynów, ale jednego jestem pewna – wielu, bardzo wielu, zbyt wielu…
“Wyobraź sobie, że funkcjonujesz w systemie, gdzie zabijanie przez ciebie pewnego rodzaju ludzi byłoby prawnie dozwolone i patriotyczne, a potem nie byłoby nikogo, kto by cię wskazał palcem, czy domagał się od ciebie zdania rachunku.” Słowa jednego z nazistów dowodzą, że ogólne przyzwolenie na zbrodnię zdejmuje z niej odium zbrodni, a większość ludzi cechuje niższa moralność, definiowana jako strach przed karą.
Dlatego w “normalnych” czasach “normalni” ludzie zachowują się “normalnie”. Skąd cudzysłów? Czyżby “normalność” była pojęciem względnym?
Kulturalni, uczynni, mili, serdeczni Karin i Fred wcale nie udają. Ale my lubimy czarno-białe myślenie i stosujemy czarno-biały osąd. Dzielimy ludzi na potworów i tych innych, lepszych, czyli… przede wszystkim nas samych. A potem pytamy z oburzeniem w głosie (i zmienną liczbą wykrzykników): jak to się mogło stać?!, jak człowiek może być tak okrutny?! Te pytania dowodzą braku znajomości natury ludzkiej, choć częściej chyba chronią nas przed autokonfrontacją: nie będę o tym myśleć, bo a nuż dojdę do wniosku, że w sprzyjających okolicznościach… ja… taki, jak oni…
“Kiedy potem słyszałam, że ktoś jest bardzo ludzki, nie wiedziałam, czy jest dobry, czy zły.” – powie Sandra.
“Co kryje twoje imię?” to trzymający w napięciu thriller; zainspirowana prawdziwymi postaciami fikcja literacka; skłaniająca do głębszej refleksji powieść sensacyjna. Całkiem sporo, jak na tak lekki gatunek.
Aleksandra Buchaniec-Bartczak
Dzięki uprzejmości Wydawnictwa Bellona.
