Na nowoczesnych szkoleniach ‘Train the trainer’ można dowiedzieć się, jak skutecznie przykuć uwagę znużonych uczestników – rzucając niepostrzeżenie słówko “seks”. Bo “seks” intryguje.
Śmiertelnie poważna, schematyczna i okrutna III Rzesza chyba najmniej kojarzy się z seksem. A jednak. Dlatego tytuł książki Sigmund, okraszony dodatkowo butnym cytatem z Adolfa Hitlera: “My decydujemy o życiu płciowym…” intryguje podwójnie.
Decydowali, a raczej chcieli decydować… O tym, kto może się rozmnażać, ile powinno się mieć dzieci i które z nich są wartościowe. O aborcji, środkach antykoncepcyjnych, domach publicznych, homoseksualizmie i edukacji seksualnej młodzieży. Każdy z tych tematów podporządkowany był jednemu celowi: szybkiej hodowli rasy panów i jeszcze szybszej eliminacji podludzi.
Potężna siła – seks. Panować nad seksem to… panować nad ludźmi, w tym także elitą SS. Wielki nie tylko dużo może, ale i więcej mu wolno. Hitler rzadko ingerował w pozostawiającą wiele do życzenia moralność “swoich Gauleiterów”, ale i potrafił ją odpowiednio wykorzystać.
Sam do dziś stanowi zagadkę. Ewa Braun była jego kochanką, czy tylko towarzyszką życia? Fasadową dla współpracowników, tajemniczą dla narodu, który powinien żyć w przekonaniu, że żadna kobieta nie skradła serca ich Führera. Obsesyjnie chronił swoją prywatność, czy impotencję?
I tylko położone na uboczu, porównywane do “siedlisk rozpusty” domy Lebensbornu w rzeczywistości okazały się nudnymi oazami spokoju dla aryjskich kobiet w ciąży i młodych matek. Oczko w głowie Heinricha Himmlera. Bez podtekstu.
Hitlerowi się nie powiodło, także w kwestii “decydowania o życiu płciowym”, gdyż o “życiu płciowym” chcieli decydować sami Niemcy. Jednak i na tym polu nazizm uczynił wiele złego.
Książka Sigmund uświadamia, że seks może być tematem równie ekscytującym, co przerażającym.
Aleksandra Buchaniec-Bartczak
Dzięki uprzejmości Wydawnictwa Bellona.
