Dlaczego Smocza? A dlaczego nie? Odpowiadanie pytaniem na pytanie jest jedną z cech charakterystycznych jidysz – języka żydowskiego życia codziennego w aszkenazyjskiej części diaspory.
Stoi za tym i chucpa, i ostrożność co do intencji pytającego. Wszak w diasporze żyło się niejako “na kredyt” – od Pesach do Pesach, od pogromu do pogromu.
Dla współczesnego autora to przede wszystkim wyzwanie, któremu w pełni sprostał. Niczym pod szkłem powiększającym przyjrzał się skromnej ulicy, na której mieszkali zwykli ludzie, których ci z lepszych dzielnic nie dostrzegali, gardzili nimi, bali się ich.
Dzięki przedwojennej prasie, archiwom, książkom, świadectwom ustnym i wierszom możemy odbyć spacer od domu nr 1 do 62. Otrzymujemy także trzy rozdziały tematyczne: dzieci i oświata, relacje żydowsko-polskie, pisarze ze Smoczej.
W archiwum YIVO w Nowym Jorku Autor znalazł minutę amatorskiego czarno-białego filmu z 1934 roku pokazującego bazar, kamienicę pod 28, dziesiątki ludzi. Odwiedzający polską rodzinę turyści z Ameryki jeden kadr poświęcili pozującemu, robiącemu miny, machającemu ręką i pokazującemu język chłopcu.
Jak bardzo chciał zostać zapamiętany?
Na Smocze (jid.) mieszka bieda, lichwa, cholera, windykacja, boom budowlany, zbrodnia, eksmisja, samobójstwo, nierząd, teatralna i kinowa szmira.
Smocze (jid.) brzmi jednak miękko, a zatem – proszę – pojawia się i zacna kupiecko-fabrykancka rodzina Frybesów. Może to po prostu przeciętna ulica, jak wiele innych przeciętnych ulic.
Pamiętajmy, że media karmią się sensacją. To źródło wielu, niestety płytkich informacji. Jakiś lokal, adres, nazwisko utrwalają tylko dlatego, że coś złego się tam wydarzyło. Do tego dochodzi wybiórczość tematów i rozbieżności interpretacyjne w żydowskiej i polskiej prasie (sprzeczka chłopców versus kanibale).
“Smocza biegnie niemal dokładnie tak samo jak przed wojną.” To dużo. Oczywiście wygląda zupełnie inaczej. Będąc jedną z ulic Muranowa jest żydowskim miejscem także w kontekście Zagłady.
Łatwiej pisać o bogatych lub o bojownikach getta. Autora interesuje to, co trudne, małe, zapomniane, po co nie wystarczy sięgnąć, a co trzeba żmudnie wyszukać. ““Wydaje się” towarzyszy tej książce jak cień.” Czujemy się obdarowani, a że pozostaje niedosyt? To przecież dobrze.
Aleksandra Buchaniec-Bartczak
Dzięki uprzejmości Wydawnictwa Czarne.
