
Rzadko mówi się o tajemniczym związku Jom Kipur z innym świętem: karnawałowym Purimem.
Purim jest najbardziej „fizycznym” ze wszystkich świąt żydowskich. Przykazanie wysyłania smakołyków jako podarunków, nakaz zjedzenia wyjątkowo dużego posiłku purimowego, wreszcie (jako kropka nad „i”) zalecenie upicia się alkoholem – to wszystko są micwot odnoszące się do ciała, a nie do ducha.
Jakie jest najbardziej kontrastujące z nim święto żydowskie?
Właśnie Jom Kipur.
Sposoby obchodzenia tych dwu świąt są diametralnie różne. A jednak, gdy przyjrzymy się im bliżej, zauważymy ich – ukryte i zamaskowane – podobieństwa i analogie, które ujawnia kontrast pomiędzy nimi.
Pełną nazwą Jom Kipur jest „Jom HakiPURIM”, co, wedle Gaona z Wilna, można odczytać jako: „Dzień jak Purim”. Wydaje się to zaskakujące: Jom Kipur porównywany z Purimem? Jak to możliwe?
Purim i Jom Hakipurim stanowią wzajemne zwierciadlane odbicia. Pokazują to samo, ale odwrotnie.
W Jom Kipur obowiązuje post.
W Purim nakazane jest ucztowanie i picie alkoholu.
Tradycyjnym kolorem ubrania na Jom Kipur jest kolor biały, który symbolizuje bezcielesność aniołów.
Na Purim ludzie przebierają się w barwne kostiumy i dziwaczne maski.
Jom Kipur to dzień najdłuższych modlitw w całym roku.
W Purim wysłuchuje się tekstu „Księgi Estery”, gdzie ani razu nie pojawia się Imię Boga.
Wniosek ujawnia ukrytą prawdę: Boga można – twierdzą mędrcy – i należy chwalić nie tylko w duchowym skupieniu Jom Kipur, przez ograniczenie wynikające z postu, ale także w karnawałowym nadmiarze Purimu, które, jak każdy karnawał, stanowi antytezę jakichkolwiek ograniczeń. Bowiem Bóg nie objawia się wyłącznie za pośrednictwem cudów, widocznych i bezdyskusyjnych w swojej niezwykłości (nes nigla), które jesteśmy w stanie bezbłędnie „duchowo” rozpoznać, ale także przez działania (cuda) ukryte (nes nistar), które zatajają się całkowicie w fizycznym aspekcie rzeczywistości, jak realna twarz pod karnawałową maską.
I w jednym i w drugim święcie ważne miejsce zajmuje kwestia „purim” czyli rzucanych losów.
O losach rzucanych w Purim wiadomo powszechnie. Losy („purim” w staroperskim, „goralot” w hebrajskim) przesądziły o planowanej dacie zagłady Żydów.
O losach w Jom Kipur wiemy mniej, bo tajemniczy zwyczaj „kozła ofiarnego” od dawna nie jest już praktykowany.
W Księdze Kapłańskiej (Wajikra 16:8) czytamy: „Wenatan Aharon al-sznej hase’irim goralot goral l’Adonaj wegoral echad la-Azazel”
„I położy Aharon losy na dwa kozły – jeden los [na którym jest napis] ‚dla Boga’, a drugi los: ‚na zrzucenie z wysokiego urwiska’ (dla Azazela)”.
Nie ma pewności, co oznacza tu słowo Azazel. Istnieje na ten temat wiele opinii.
Oto niektóre z nich:
1. Była to (az-el = potężna) góra (tak uważał np. Saadia Gaon), prawdopodobnie w okolicy Synaju (tak twierdził Ibn Ezra).
2. Była to stroma skarpa skalna (stosunkowo blisko Jerozolimy, na pustyni), z której strącany był kozioł. Jak już wspomnieliśmy, inna nazwa tego miejsca to Zok.
3. Słowo Azazel oznacza, że kozioł był przeznaczony dla „sił zła” (m.in. uważali tak Ramban, rabbi Eliezer, podobnie czytamy w Zocharze 3:63a).
W Joma 67b znajdujemy opinię, że było to odkupienie za przewinienia natury seksualnej i grzechy upadłych aniołów (Uza i Azael – stąd „Azazel”). Rambam uważa, że zrzucenie kozła z urwiska skłaniało do wyrażenia skruchy, bo udowadniało, że istnieje symboliczne uwolnienie od grzechów.
Aharon (Aaron) umieszczał w szkatułce dwa losy. Przyprowadzano dwa kozły. Jeden stał po lewej stronie kapłana, drugi po prawej. Aharon wkładał dłonie do szkatułki i wyciągał jednocześnie oba losy. Następnie kładł je na kozłach. Ten, na którego losie było napisane „zrzucenie ze stromego urwiska (dla Azazela)” – był strącany. Drugi z nich był składany jako ofiara Bogu. (Joma 39a)
Według znacznie późniejszych tekstów apokryficznych, Azazel utożsamiany był z demonem (pustynnym) lub z upadłym (zbuntowanym) aniołem. Według Księgi Enocha (prawdopodobnie II wiek p.n.e.) to właśnie Azazel nauczył mężczyzn konstruowania i wytwarzania broni, a kobiety – używania kosmetyków. Jego imię – według niektórych koncepcji – oznaczało „zmierzch Boga” (azaz-el), a jego złe czyny przyczyniły się do tego, że Bóg postanowił zesłać potop.
W Jom Kipur, przed zepchnięciem w przepaść kozła ‚dla Azazela’, rozdzielano zawiązane na jego głowie pasmo szkarłatnej wełny, połowę zawiązywano na skale, a połowę – pomiędzy rogami kozła.
W Talmudzie (Joma 67a) czytamy:
„Nasi mędrcy nauczali. Z początku zawiązywano pasmo czerwonej wełny na zewnętrznej stronie wejścia do Ulam (hala prowadząca do wnętrza Świątyni), gdy stawało się białe – radowali się; gdy nie stawało się białe – byli smutni i zawstydzeni. Z tego powodu zaczęli wiązać na wewnętrznej stronie wejścia do Ulam. Lecz wciąż podglądano i gdy stawało się białe – radowali się, a gdy nie bielało – stawali się smutni i zawstydzeni. Z tego powodu zaczęto wiązać połowę do kamienia, połowę – między rogami [kozła].”
Wówczas – rzecz jasna – obserwowano, czy bieleje, to przywiązane do kamienia.
Miejsce porzucenia kozła nazywało się Zok (wierzchołek), ale nie wiadomo dokładnie, gdzie ten wierzchołek góry się znajdował. Nie była to jednak znaczna odległość od Jerozolimy. Istnieją różne oceny odległości dzielącej Zok od Świątyni, ale zapewne nie było to więcej niż kilkanaście kilometrów.
Talmud przekazuje, że podczas czterdziestu lat, gdy Szimon Ha-Cadik (Szymon Sprawiedliwy) był najwyższym Kohenem, pasmo czerwonej wełny zmieniało zawsze i natychmiast kolor na biały, gdy tylko kozioł był strącany. Później zdarzało się to coraz rzadziej. Interpretowano to jako dowód na obniżenie się poziomu moralnego ludzi. W czasie ostatnich 40 lat przed zburzeniem Świątyni, kolor czerwony całkiem przestał zmieniać się na biały.
Jak można dziś interpretować ten rytuał, który nie jest już odprawiany od czasów zburzenia Świątyni, czyli od blisko dwóch tysięcy lat?
Skrucha i prośba o wybaczenie dokonują się słowami. Jednak słowa nie zawsze są wystarczające. Istnieje potrzeba fizycznej rekompensaty. W czasach starożytnych symboliczną, a zarazem fizyczną rekompensatę stanowił (między innymi) ten właśnie rytuał.
Wynikało z tego, że należy zrobić więcej niż tylko wypowiedzieć słowa, aby zamknąć kolejny rok, który podsumowuje Jom Kipur.
Reszta jest tajemnicą. Nakaz zrzucenia kozła z wysokiego urwiska był „chok”, czyli wymykał się zdolności ludzkiego rozumu.
Rambam tłumaczył, że przeznaczenie kozła – przy pomocy losowania – dla sił zła, oznacza, że aby odrzucić wrogie siły, trzeba je najpierw uznać.
Co ciekawe, Zohar przywołuje w tym momencie Ester i święto Purim: aby przeszkodzić Hamanowi w jego zamiarach, musiała zaprosić go do swego stołu. Musiała go uznać, aby go zniszczyć.
Podobnie, jak trzeba strącić kozła z urwiska „dla Azazela”.
Paweł Jędrzejewski