Polanim. Z Polski do Izraela – Karolina Przewrocka-Aderet

Tytułowi Polanim – przybysze z Polski, syjoniści. Jedni z pierwszych na Bliskim Wschodzie: w Imperium Osmańskim, Brytyjskim Mandacie Palestyny, Izraelu – tym samym miejscu na mapie, przynależnym w różnym czasie różnym stronom.

W zależności od daty przyjazdu i proporcji sabrów do olim hadaszim dominowali, lub żyli w cieniu młodego, prężnie rozwijającego się państwa. W Polsce Żyd, w Izraelu Polak. Ich rękami osuszano bagna, pustynię zamieniano w bujny ogród, zakładano kibuce, budowano miasta, z europejskim Tel Awiwem na czele.

Przyjazd do Erec Israel niekoniecznie wiązał się z wyborem, niekoniecznie cieszył. Często bardziej przypominał ucieczkę: przed przedwojennym antysemityzmem, powojenną pustką, perfidią Marca 68’. Nowe życie w dojrzałym wieku, brak znajomości języka, degradacja społeczna i zawodowa, ciężki klimat, trudne warunki bytowe otoczonego wrogami państwa – oto, z czym mierzyli się kolejni osadnicy.

Byli elitą intelektualną, a zarazem reliktem odległej rzeczywistości, także mydłem i bydłem na rzeź. Do tego dochodziły ludzkie animozje i niesprawiedliwy podział dóbr: Aszkenazyjczyk lepszy od Sefardyjczyka, Żyd zasymilowany od ortodoksa.

Izrael chciał wchłonąć, zawłaszczyć przybyłych: mów po hebrajsku! zmień imię i nazwisko na lokalne! odrzuć maniery i sentymenty! zapomnij o wojnie!

Młodzi adaptowali się łatwo i szybko, starsi często do końca życia pozostawali Żydami z Polski. Nosili w sobie przedwojenne wspomnienia, wojenną traumę, zapach poziomek, szelest liści, chłód śniegu… Otaczali się podobnymi do siebie, pławili w nienagannej polszczyźnie.

Ich dzieci przejęły (wyrzuciły) nikomu niepotrzebne księgozbiory i żarty o matkach-Polkach. Wiedzą skąd ich ród, ale złoszczą się na swoje korzenie. Z rzadka nad miejsca Zagłady przedkładają sztetle dziadków i omszałe macewy z zatartym rodowym nazwiskiem. Odżywa w nich to, co naznaczone podwójną, potrójną pustką, niepamięcią. Niektórzy krążą między Warszawą a Tel Awiwem, pomieszkują w jakimś ładnym polskim mieście.

To właśnie na koniec – na pociechę i wiarę w przyszłe pokolenia – Autorka zostawia opowieść o Hagaju, który sam siebie nazywa Żydem, Polakiem i Izraelczykiem. Jest Hadasa – akuszerka rodzącego się państwa; Michal – projektantka pamiątek z cytatami o matkach-Polkach; Sara – wnuczka założyciela Lodzii – fabryki skarpet i pończoch w Tel Awiwie; Wera i Marcel Lechtmanowie – dzieci komunistki Toni i wielu, wielu innych.

W biogramy Polanim Przewrocka-Aderet wplata fascynująco opowiedzianą historię Izraela – wszystkie najważniejsze wątki: alije do Palestyny, ruch kibucowy, proklamowanie młodego państwa, proces Eichmanna i jego skutki.

Imigranci we własnym kraju – jedyny taki paradoks na świecie… Dobrze, że ktoś napisał jego polski rozdział.

Aleksandra Buchaniec-Bartczak

Dzięki uprzejmości Wydawnictwa Czarne.

Dodaj komentarz