W jednej z grup na FB, w dyskusji pojawiło się takie zdanie wypowiedziane przez Żydówkę: „Dla każdej osoby która ma choć parę kropli krwi żydowskiej w sobie„, po czym następowało wymienienie czegoś (nieważne czego), co ta osoba myślałaby na jakiś temat.
Krótko mówiąc, chodziło o to, że „żydowska krew” ma decydować o poglądach, o sposobie myślenia, o postępowaniu. Że ma o czymś ważnym przesądzać.
W mojej opinii, jest to argument jaskrawo niezgodny z filozofią judaizmu. Gdy bowiem mowa o „krwi”, judaizm przywołuje niezwykle ważną i pełną istotnych znaczeń historię Rut.
Rut była Moabitką. W jej żyłach nie było ani kropli żydowskiej krwi. Według przekazu biblijnego, była księżniczką Moabu, wnuczką Eglona, króla Moabu, który był wnukiem Balaka, władcy Moabitów w czasach Moszego (Mojżesza). Balak rozkazał wielkiemu wrogowi Żydów, prorokowi Balaamowi przekląć Izraelitów (Liczb 22:24), a Eglon zjednoczył się a Amonitami i Amalekitami by okupować Izrael przez 18 lat, do czasu, gdy został podstępnie zabity przez izraelskiego wodza Ehuda (Sędziów 3).
I z takich oto zaprzysięgłych wrogów Izraela, wrogów Żydów zrodziła się Rut, która wyszła za mąż za „sprawiedliwego” Boaza. W dodatku matką Boaza była Rachab – prostytutka z Jerycha – też nie Żydówka, ale kobieta z plemienia Kananejczyków, która „zamieszkała wśród Izraela”.
A przecież Rut – nie tylko bez „żydowskiej krwi”, ale z krwią wrogów w żyłach – została prababką Dawida – późniejszego króla Izraela, ojca następnego króla i budowniczego Świątyni Jerozolimskiej – Salomona.
I to z jej rodu – niegdysiejszej Moabitki – ma narodzić się Meszijach (Mesjasz).
Rut stała się Żydówką w wyniku konwersji, a nie poprzez krew. Przynależność do narodu żydowskiego wynikała z jej świadomego wyboru. Oto jej słynne słowa do Noemi – czyli jej żydowskiej teściowej: „Gdzie ty pójdziesz, tam i ja pójdę, gdzie ty zamieszkasz, tam i ja zamieszkam, twój naród będzie moim narodem, a twój Bóg będzie moim Bogiem„.
Na tak wyraźnym, jednoznacznym przykładzie, Tanach (Biblia Hebrajska) mówi tak mocno, że już bardziej nie można: nie _krew_ się liczy, nie _krew_ jest ważna, ale postawa człowieka, jego decyzje i czyny.
Historia Moabitki Rut jest wielkim, jednoznacznym odrzuceniem bardzo niebezpiecznej, bo rasistowskiej w gruncie rzeczy „idei wspólnoty krwi”. Przestrogą dla przyszłych pokoleń, aby w „ideę wspólnoty krwi” nie były zapatrzone.
Dlatego też przeciwnym przykładem w stosunku do Rut, jest Ezaw, starszy brat bliźniak Jakuba. Przecież mimo, że w jego żyłach płynęła krew rodziców – Izaaka i Rebeki, ta sama, co w żyłach Jakuba, stał się – ze względu na swój charakter, postępowanie, wybory – protoplastą całkiem innego ludu – Edomitów.
Paweł Jędrzejewski
Ilustracja: „Boaz odmierza Rut miarę owsa”, Rembrandt.