Nie znamy imienia i nazwiska Autorki. Pozostawiła po sobie wspomnienia i… pseudonim. Pracowała jako służąca u reprezentantów różnych warstw społecznych, czytelnik ma zatem okazję poznać „od kuchni” (dosłownie i w przenośni) życie XIX-wiecznego Gdańska.
Takie wspomnienia są na wagę złota, w tym przypadku także ich główna bohaterka. W każdej rodzinie i każdej warstwie społecznej mogą przyjść na świat wyjątkowe jednostki. Marie nie dokonała niczego wielkiego, mimo to była wyjątkowa. Żywa, obrotna, inteligentna, mądra życiowo dziewczyna. Czytelnik przekonuje się o tym na każdej stronie lektury. Także język opowieści jest barwny i wciągający.
Bytowo wzorowała się na zaradnej matce, imającej się różnych zajęć i potrafiącej znaleźć dodatkowe źródła dochodu; nikt jednak nie uczył biednej dziewczyny życia, jego zawiłości i niebezpieczeństw. Wszystko sama łapała w lot: z wnikliwych obserwacji, analiz, podpowiedzi niezawodnej intuicji.
Niezwykle pomocne okazały się poczucie humoru i… niewyparzony język Autorki. Nie była typem ofiary, znała swoją wartość i potrafiła skutecznie przeciwstawić się złemu traktowaniu. A jakie przy tym kreśli portrety pracodawców! Pełnokrwiste!
Finalnie nagrodzona przez los, niczym Kopciuszek – dobrym mężem. Może nie księciem z bajki, ale wystarczająco majętnym mężczyzną, u którego boku mogła wieść dostatnie życie i… pisać wspomnienia z młodości. Gorąco zachęcał żonę do ich wydania drukiem, co nastąpiło w 1908 roku.
Wspomnienia Marie Sansgêne uświadamiają nam – współczesnym – jak wiele my – kobiety zawdzięczamy sufrażystkom; jak bardzo zmienił się świat i nasza w nim pozycja. Feministki nadal są potrzebne, ich głos powinien mocniej wybrzmieć na prowincji i w hermetycznie zamkniętych środowiskach, poza tym można je porównać do aparatu retencyjnego w ortodoncji – utrwalają dobrą zmianę.
Wydawnictwu słowo/obraz terytoria dziękuję za ich nieoczywistą ofertę, która mnie osobiście zaskakuje i zachwyca. “Wspomnienia z młodości ubogiej służącej” to jedna z takich pozycji. Wkładam ją w dłonie każdej pani, wygodnie rozpartej na kanapie i przyglądającej się męskiej krzątaninie w samym środku przedświątecznych przygotowań.
Chag Chanukah Sameach, Wesołych Świąt i jeszcze większej równości płci w Nowym – 2020 Roku!
Aleksandra Buchaniec-Bartczak
Dzięki uprzejmości Wydawnictwa słowo/obraz terytoria.