Lubię uroczy kirkut w Sławkowie. Tam spotkałam pięknego lewitę (nagrobki z przedstawieniami dzbanów malowniczo zwisających z gałęzi dębu).
Kto odwiedził miasteczko, kojarzy pewnie zabytkową karczmę, nie tyle pyszną, co pyszniącą się ozdobę rynku.
Akcja „Narzeczonej z getta” toczy się w Sławkowie – był to dla mnie wystarczający powód, by po nią sięgnąć. Cmentarz żydowski także jest obecny w książce.
To rzecz o wychodzeniu – dosłownie i w przenośni – z szafy.
Klimatyczny, przedwojenny mebel trafia ze strychu przyjaciółki teściowej do pięknego nowoczesnego domu Basi – jednej z dwóch głównych bohaterek. Druga z nich to Sara – tytułowa narzeczona. Czyja? Janka – syna szklarza i – co ważniejsze – goja. Zakochali się w sobie przed wojną.
Szafa odzyskuje blask po renowacji, lecz wciąż skrywa sekret z przeszłości. Basię zaczynają nawiedzać powtarzalne, uporczywe sny, w których pojawia się dziewczynka, dziewczyna, kobieta o czarnych jak węgiel oczach i włosach.
“Trudno nie patrzeć w ciemność, gdy ona wciąż woła.”
Choć minęło sporo lat, Basia bardzo przeżywa śmierć siostry Oli. Zakończyła leczenie i terapię, ale wciąż nie doszła do siebie. Różowe tabletki kuszą… Mąż wyjeżdża w kolejną służbową podróż, ona zamierza skupić się na szukaniu pracy. Szafa i sny zmienią te plany.
Pojawi się kluczowa w rozwiązywaniu żydowskich zagadek postać – Mikołaj – sławkowski historyk-amator, pasjonat, miłośnik, zapaleniec. Taki człowiek na wagę złota.
Mąż Basi wypowie znaczące słowa: “Ty nie szukasz żadnej dziewczyny, ty chcesz uratować Olę.”
Lubię uroczy kirkut w Sławkowie. Tam spotkałam pięknego lewitę, a w stojącej przy rynku austerii zjadłam pierogi o smaku bez znaczenia. Liczyło się miejsce, w którym czuć Historię.
Do miasteczka wróciłam z “Narzeczoną z getta”; Basią, Sarą, Jankiem, Mikołajem. Mnie także przywołała ciemność: Holokaustu i ludzkiej psyche.
Po jasnej stronie stawiam miłość, która jest ponad podziałami, zdolna do wielkich poświęceń, przepracowane traumy i… wzruszające spotkania teraźniejszości z przeszłością.
Fikcyjna powieść Sabiny Waszut jest pełna prawdziwych emocji.
Aleksandra Buchaniec-Bartczak
Dzięki uprzejmości Wydawnictwa Książnica.
na pewno warto siegnac po te ksiazke, juz ja nawet zamowilem. Ale kiedy czytalem pani streszczenie przyszla mi na mysl inna pozycja , ktora czytalem pare lat temu. To „Zydowka Noemi” Jerzego Keniga , autora nieznanego , napisal wlasciwie tylko te jedna ksiazke, nie byl literatem, pracowal w innym zawodzie. Jest to rzecz wielowatkowa, czasem nawet sensacyjna, nieco milosci sie tez tam zakradlo, jest dziewczyna o czarnych wlosach podobnie jak w powiesci pani Sabiny. Nie mam zamiaru streszczac tej ksiazki, dodam jedynie ,ze jej duzym walorem sa realia. Autor rzeczywiscie mieszkal w okupacyjnej Warszawie [tam sie dzieje akcja ksiazki] , a do pracy chodzil za okazaniem przepustki do garbarni Temlera w getcie warszawskim i te opisy robia wrazenie. Byc moze nawet opisala pani te ksiazke na swoim blogu, ktory czasem chetnie odwiedzam..
PolubieniePolubienie
Dziękuję za komentarz i zwrócenie uwagi na kolejny tytuł, którego nie recenzowałam. Serdecznie zapraszam – na FŻP, a skoro lubi Pan mojego bloga – także tam. Serdecznie pozdrwiam. ABB
PolubieniePolubienie
dziekuje, rowniez pania pozdrawiam. AA..
PolubieniePolubienie