Nie wychodząc z kuchni, Witold Szabłowski powraca w pięknym reporterskim stylu. Po „Jak nakarmić dyktatora” czas na „Rosję od kuchni” – kulinarną podróż na Wschód – od kucharzy ostatniego cara Rosji do Ostatniej Wieczerzy ZSRR.
Nawet nie zamierzam udawać, że to nie będzie recenzja pełna zachwytów, a jakże – w pełni zasłużonych. Od opowieści Szabłowskiego nie sposób oderwać uwagi. Czytelnik wchodzi w nie z wielką łatwością, stając się niemalże świadkiem wydarzeń i rozmów.
O sztucznym Wielkim Głodzie na żyznej Ukrainie, podczas którego zdarzały się, wcale nierzadkie przypadki kanibalizmu i o ciotecznych siostrach – Hannie i Wierze, które ów głód przetrwały. Głodowałeś? Będziesz długo żył! – dziś to już potwierdzona naukowo teoria i – teoretycznie więcej czasu, by poradzić sobie z pamięcią i emocjami.
O kucharzu, który nasycił Stalina tym, co gruzińskie. Specjalnym pociągiem sprowadził na Kreml tamtejszy inwentarz, wino, piec do wypieku lokalnego chleba, dwóch dawnych pracowników. Mimo to musiał prowadzić nierówną walkę z Berią o życie swojej żony Niemki.
O kucharkach Czarnobyla, które wygrywały konkursy przegrywając życie w cieniu reaktora jądrowego tuż po katastrofie elektrowni w 1986 roku. Promieniowały życzliwością, optymizmem i… radioaktywnością. Stopień zagrożenia jedna z nich uświadomiła sobie dopiero wtedy, gdy ulubiony artysta, którego chciała obdarować kwiatami uciekł w popłochu niczym przed trędowatą.
O trzech facetach – przedstawicielach Ukrainy, Rosji, Białorusi, którzy między polowaniem, rytuałem w saunie i biesiadą obalili Związek Radziecki, a wszystko to w białoruskiej Puszczy Białowieskiej. W menu Ostatniej Wieczerzy ZSRR znalazł się m.in. gulasz z dzika wg. przepisu Poliny Iwanowny. “(…) dzień później rozebrali nam kraj, jak tego dzika…”
O Spirydonie Putinie – dziadku obecnego prezydenta Rosji – kucharzu Lenina i Stalina, któremu sam Rasputin podarował złotą monetę. Dyrektor Muzeum w Gorkach Leninskich wciąż szuka na to dokumentów.
Po raz kolejny Szabłowski udowadnia, że – tak, jak do serca człowieka trafia się przez żołądek, tak przez żołądek można zbliżyć się, czasami niebezpiecznie blisko i bardziej prawdziwie do Historii.
“Rosja od kuchni” – mocna niczym rosyjski samogon, co nie przeszkadza w lekturze do białego świtu. Витольд Мирославович, давайте-кa выпьем за ваш успех!*
Aleksandra Buchaniec-Bartczak
Dzięki uprzejmości Wydawnictwa W.A.B.
*Witoldzie Mirosławowiczu, wypijmy za Wasz sukces!