Tomasz Zyśko bierze na literacki warsztat zdjęcie-ikonę Holokaustu. Rozpoznawalne, poruszające, zrobione w warszawskim getcie. Stanowi jedną z ilustracji tzw. Raportu Stroopa, butnie zapewniającego Himmlera: “Żydowska dzielnica mieszkaniowa w Warszawie już nie istnieje!”
Największe emocje budzi przerażony chłopiec z podniesionymi rękami, Niemiec mierzy do niego z karabinu. To zarazem kluczowe postacie, na których skupia się uwaga odbiorcy.
Tożsamości chłopca nie rozstrzygniemy, Autor stawia trzy hipotezy: z happy endem, prawdopodobną, najbardziej prawdopodobną. Według tej ostatniej byłby to Artur Siemiątek. Mało żydowskie nazwisko? A jednak…
Esesman Josef Blösche – indywiduum, o którym sporo wiadomo, zarówno o jego wojennych, jak i powojennych losach. Skończył marnie – tak, jak na to zasłużył – stracony w 1969 roku strzałem w kark z pistoletu. Wcześniej doznał poważnych obrażeń w wypadku w kopalni, miał zdeformowaną twarz.
Nastolatek z białym workiem na ramieniu to Leo Aharon Eliezer Kartuzinski. Ktoś z rodziny wyemigrował do Palestyny, ktoś przeżył… Był w stanie dać świadectwo, wspomnieć tych, których pochłonął Holokaust. Siostra Leo – Chana – zmarła w 2005 roku w Hajfie.
Z lewej strony zdjęcia matka z córką – Matylda i Hania Lamet. Kobieta ocaleje, dożywając sędziwego wieku w Izraelu. Tyle mogła opowiedzieć… także o samym zdjęciu. Niestety, nikt do niej nie dotarł z pytaniami.
Tomasz Zyśko postanowił odkryć i opisać wszystko, czego będzie w stanie dowiedzieć się na temat uwiecznionych na zdjęciu osób. Powstała fascynująca opowieść, której liczne znaki zapytania tylko dodają kolorytu. Siedemdziesiąt siedem lat po zakończeniu II wojny światowej możemy walczyć z niepamięcią, ocalać twarze, nazwiska, biogramy.
To ważna misja, zaś zdjęcia z przeszłości – wspaniałe dowody istnienia. Dzięki błyskowi migawki ludzie i miejsca zostają z nami na zawsze.
Aleksandra Buchaniec-Bartczak
Dzięki uprzejmości Wydawnictwa Znak Horyzont.