Ari Folman i David Polonsky to znany duet artystów, twórców nominowanego do Oscara “Walca z Baszirem”. Komiksową adaptacją “Dziennika Anne Frank” po raz kolejny dowodzą swego talentu, wyczucia, klasy.
W muzeum Anne Frank w Amsterdamie – domu, w którym ukrywała się wraz z bliskimi widnieje napis: “Aresztowanie nastąpiło 4 sierpnia 1944 roku. Kryjówka została zdradzona. Nikt nie wie, przez kogo.” Z ósemki ukrywających się wojnę przeżył jedynie Otto Frank, który z rozpropagowania imienia córki uczynił życiową misję. Jej dziennik stał się bodaj najbardziej rozpoznawalnym świadectwem Zagłady.
Zauroczenie i zaskoczenie – te dwa stany emocjonalne towarzyszyły mi podczas lektury. Komiks można przeczytać w jeden wieczór, w tym przypadku byłoby szkoda. Wolałam się nim delektować, przyglądać detalom, delikatnie przewracać grube kartki (estetyka wydania to także warty odnotowania fakt) zaintrygowana, co znajdę na kolejnej stronie. Że też komiks o nastolatce może tak pochłonąć dojrzałą osobę!
Ilustracje Polonsky’ego trafiają w mój gust, podobnie jak pomysłowe rozwiązania. Tajna oficyna o przekroju domku dla lalek, dziennik jako przyjaciółka do zwierzeń (cień dziewczęcej postaci, której Anne szepcze na ucho), broszura z obowiązującymi w kryjówce zasadami, zabawne przeróbki sławnych obrazów (Munch, Klimt).
Świetnie oddano codzienność w oficynie. Problemy, spory, napięcia pomiędzy obcymi sobie ludźmi (rodzinie Franków towarzyszyli państwo van Pels z synem Peterem, oraz Fritz Pfeffer), rodzące się uczucie Anne i Petera, wyobraźnię i poczucie humoru narratorki, jej dziewczęcość przemieszaną z przedwczesną dojrzałością.
Anne jest córeczką tatusia; nie ukrywa, że uwielbia go i rozumie. Z matką nie potrafi znaleźć wspólnego języka. Jest także zazdrosna o siostrę Margot – gloryfikuje, a zarazem obśmiewa cechy charakteru wzorowej córki. Ona sama pozostaje sobą w spektrum burzliwego dojrzewania nastolatki.
Uciekinierzy we własnym domu (prawie, było to bowiem zaplecze budynku wchodzącego w skład firmy ojca Anne) przeżywają także chwile grozy: złodziejski napad, poważne problemy zdrowotne opiekunów, wizytę policji; docierają do nich odgłosy wojny, smutne wieści o losie Żydów.
Staranność, urok, lekkość i troska, z jaką duet Folman-Polonsky pochylają się nad ikoną Holokaustu zapiera dech i budzi respekt.
Komiks godny (kto wie, czy nie lepszy?) pierwowzoru. Anne Frank byłaby zachwycona!
Aleksandra Buchaniec-Bartczak
Dzięki uprzejmości Wydawnictwa STAPIS.