Duchy domu – Marianne Hirsch, Leo Spitzer

“Czerniowce w żydowskiej pamięci” – jak głosi podtytuł książki pochłonęły mnie całkowicie. Jestem TAM, czyli właściwie gdzie? W Turcji, Austrii, Rosji, Rumunii, Ukrainie… 

Zimą siedzę w domu, podróżując na kartkach czytanych książek. Są jednak podróże, które obecnie, bez względu na porę roku tylko tak mogą być realizowane. Także niedostępność czyni z Czerniowców miejsce ciekawe i atrakcyjne. 

Warto aby fascynująca historia miasta została fascynująco opowiedziana. Punkt wyjścia i oś książki stanowi nieokreślona tęsknota, ostrożnie weryfikowana podczas dwupokoleniowej podróży do korzeni. Do wspomnień dołączono historyczne zbliżenie, dzięki czemu czytelnik otrzymuje na przemian – emocje i wiedzę, informacje subiektywne i obiektywne.

Dla dorosłych dzieci to szansa na ożywienie więzi; zobaczenie, dotknięcie miejsc, o których słyszeli przez całe życie; dla rodziców powrót do przeszłości, domknięcie swojej historii, ukłon w stronę Pamięci, zmierzenie się z nostalgią i traumą.

“Bez was byśmy nie przyjechali”, a więc dzieci to bodziec – trzeba im przekazać dziedzictwo, choćby tylko (aż) duchowe przed zbliżającą się śmiercią. Ważne jest także móc odpowiedzieć – mocnym, pewnym głosem na pytanie przygodnie spotkanej kobiety: “Skąd jesteście?” – “Stąd!” Tak dogłębnej pewności nie da się zbudować na odległość.

Tymczasem na miejscu można śmiało posługiwać się starą, nieaktualną mapą z niemieckimi nazwami ulic i swobodnie przemieszczać po mieście. Pozornie Czerniowce są – jak dawniej – piękne, monumentalne, habsburskie, ale… Z eleganckiej kamienicy odłazi tynk, budynek ten sam, acz o innym przeznaczeniu, ludzie jak ludzie, jednak mówią innym językiem i mentalność ich nie kosmopolityczna. 

W dawnym Domu Żydowskim dziś już tylko żydowskie muzeum, o ogólnojudaistycznej, nie lokalnej narracji. Zdobienia metalowej balustrady to bodaj najwymowniejszy symbol przemian – jedna Gwiazda Dawida zrekonstruowana, druga bez dwóch ramion – zachowana na pamiątkę antyreligijnej epoki radzieckiej.

Z drugiej strony zdarzają się sytuacje, gdy “(…) niesie się dźwięk Modlitwy Pańskiej, wypowiadanej po niemiecku przez Ukrainkę, nauczoną przez Żydówkę, która straciła swą rodzinę przez Antonescu i Hitlera.”

W książce opisane są jeszcze dwie inne podróże – powrót w 2000 roku autorów z parą ludzi z II pokolenia – Davidem i Florence – dziećmi dawnych mieszkańców Czerniowców. Wspólnie udają się także do Transnistrii, do obozu w Wapniarce, gdzie więziony był ojciec Davida.

Kolejną wyprawę, w 2006 roku – do Mohylowa Podolskiego i Czerniowców inicjuje grupa internetowa, złożona z potomków i pasjonatów. Zjazd obejmuje wykłady, wspomnienia, zwiedzanie. Jak zawsze – indywidualne losy rodzinne wzruszają najbardziej.

Sami oceńcie, co w tych podróżach zwyciężyło: nostalgia i miłość, czy trauma. Jeśli zaś oczekujecie podsumowania “Duchów domu” jednym słowem, to nie boję się napisać “uczta”!

Aleksandra Buchaniec-Bartczak

Dzięki uprzejmości Wydawnictwa Czarne.

Dodaj komentarz