
Jom Kipur już za kilka dni.
Każdy z nas ma dostęp do „wehikułu czasu” – jest nim nasza własna wyobraźnia. Jeżeli chcemy odpowiedzieć sobie na pytanie „jak żyć?”, wyruszmy w krótką podróż w czasie i pomyślmy, co chcielibyśmy, aby myśleli i mówili o nas ludzie po naszej śmierci. Ci najbliżsi i ci dalecy. A później po prostu wróćmy z naszej podróży w teraźniejszość i żyjmy tak, aby nasza podróż w czasie okazała się na koniec prawdziwa.
W judaizmie taką coroczną konfrontacją z własną śmiercią jest Jom Kipur. Przez dwadzieścia cztery godziny Żydzi muszą zachowywać się jak istoty wyłącznie duchowe: nie wolno im jeść, pić, mieć kontaktów seksualnych itd., a muszą spędzać czas w synagodze ubrani w biały kitel, który jest przecież u Żydów także szatą zmarłego. Celem jest uzmysłowienie człowiekowi, jakie jest jego życie wówczas, gdy jego fizyczność ulega zawieszeniu, tak jakby już nie żył, ale gdy naprawdę może jeszcze wszystko w swoim życiu zmienić, bo przecież po Jom Kipur przychodzi następny, zwyczajny dzień życia.
(pj)