“Anioły podążają za nim gdziekolwiek się on udaje…” Bardziej esencjonalnie niż słowami młodszego syna Izyka Mendla Bornsteina nie można podsumować życia bohatera “B-94. Siła ocalałego”.
Kto zna literaturę Holokaustu, zwłaszcza jej część wspomnieniową ten wie, że ocalenie było jak “spacer między kroplami deszczu”* – niemożliwe, lub wymagające szeregu następujących po sobie łutów szczęścia, nie bez czynnego udziału tych, którzy mogli i chcieli nieść pomoc.
Zdarzało się, że ktoś przetrwał masową egzekucję, uciekając z grobu pod osłoną nocy. Izyka zaprowadzono przed oblicze oprawcy, który darował mu życie i przyznał dzień wolny od pracy. Po operacji przepukliny w Auschwitz nie miał prawa uniknąć selekcji do gazu. Mengele nie tylko go oszczędził, ale przydzielił do lekkiej pracy pod dachem.
Jak sobie ułożyć w głowie fakt, że ten sam człowiek może być równocześnie mordercą i wybawicielem?! Niejeden ocalały stracił wiarę w Boga, dramatyczne przeżycia umocniły Bornsteina w przekonaniu, że istnieje, a jego sile sprawczej zawdzięcza życie.
Dużym atutem wspomnień są przeplatające się opowieści o przedwojennym dzieciństwie w Szczekocinach, terrorze Zagłady, powojennym odbudowywaniu egzystencji, a także podróży do Polski w 2004 roku i kolejnej – cztery lata później.
To także opowieść o przenikaniu do świadomości powojennych pokoleń, zasiewaniu w niej wiedzy o żydowskiej przeszłości polskich miast i miasteczek. Na przykładzie Izyka Mendla Bornsteina obserwujemy, jak proces ten inicjuje sam ocalały, a kontynuują jego bliscy – dzieci, wnuki, przy pomocy i zaangażowaniu życzliwych lokalsów.
Wszystko zmienia się, gdy zaczynasz działać… Szczekociny budzą się ze snu, a Mirosław Skrzypczyk – niczym przedwojenny szames puka do drzwi współczesnych domów, by przypomnieć, czym jest Szabat, macewa, synagoga…
W polskich miastach i miasteczkach już zawsze będzie odczuwalna pustka po tysiącach ludzkich istnień, lecz przynajmniej w uładzonej, zaopiekowanej przestrzeni, w której nie ma miejsca na publiczny szalet na żydowskim cmentarzu, jest za to chęć organizowania festiwali kultury żydowskiej, spacerów śladami materialnych pozostałości i wirtualnych historii.
Maria Orwid pytała: “Przeżyć… i co dalej?” Izyk Mendel Bornstein wiedział.
Aleksandra Buchaniec-Bartczak
Dzięki uprzejmości Agnieszki Piśkiewicz-Bornstein
* nawiązanie do fabularyzowanego dokumentu Kuby Karysia i Pauliny Loszek