Hirszfeldowie – utalentowane małżeństwo lekarzy i naukowców. Hanna – pediatra, profesor nauk medycznych; Ludwik – bakteriolog i immunolog, odkrywca prawa dziedziczenia grupy krwi, przyczyny konfliktu serologicznego, pałeczki duru rzekomego. Oznaczył grupy krwi i czynnik Rh.
Z nich dwojga to on miał większe sukcesy, włącznie z nominacją do Nagrody Nobla, której finalnie nie otrzymał. Tytuł książki zrównuje parę – określenie “Hirszfeldowie” sugeruje, że szli ramię w ramię, łeb w łeb. Z kolei zdjęcie faworyzuje wysuniętą na plan pierwszy Hannę, patrzącą butnie, a może tylko lekko kokieteryjnie? prosto w obiektyw.
Hannie jako kobiecie było o wiele trudniej dojść tam, dokąd doszła… w edukacji, zawodzie, karierze. Niewątpliwie była ciekawą życiową i intelektualną partnerką Ludwika, nie powielała modelu żony i piastunki domowego ogniska.
Książki można czytać na wiele sposobów. W przypadku Hirszfeldów podążałam tropem paradoksów. Oto pierwszy z nich: Hanna słynęła – łagodnie mówiąc – z braku umiejętności kulinarnych, będąc równocześnie precyzyjną i obeznaną w przygotowywaniu odżywczych mikstur dla niemowląt.
Kolejne paradoksy…
Ludwik wystąpił w roli biegłego w słynnym procesie Gorgonowej. Jako dowód w sprawie przedstawiono ślady krwi na chusteczce, oraz podszewce futra oskarżonej. Naukowiec podważył ich wartość z uwagi na przesycenie różnorodnym materiałem biologicznym. Ślady te nie przetrwały do naszych czasów. Szkoda, obecnie możliwe byłoby ich zbadanie, a co za tym idzie – wskazanie mordercy.
Hirszfeldowie przeszli przez piekło warszawskiego getta, trudy ukrywania się po tzw. aryjskiej stronie. Ich przynależność do religii katolickiej nie miała dla nazistów żadnego znaczenia, w myśl Ustaw Norymberskich byli Żydami. Tropienie, polowanie, zabijanie – oto, jaki los im zgotowano. Przeżyli, córka Marysia nie. W czasie II wojny światowej Żydówka umarła z głodu, bynajmniej nie z braku pożywienia, z powodu anoreksji.
Ludwik długo lekceważył nawracające krwawienia urologiczne. W końcu trafił do szpitala, najpierw w Kołobrzegu, następnie w Krakowie. Po zabiegu przetoczono mu krew. Transfuzja wywołała ciężki wstrząs.
Jak w każdej dobrej, pogłębionej biografii nie brakuje wszystkich kolorów życia, a bohaterom daleko do pomnikowych postaci. Urszula Glensk pokazuje Hirszfeldów w technice 3D, czytelnik ma wrażenie pełni i głębi, lekturze towarzyszą emocje i przemyślenia. Taka rodzina to niezła (nomen omen) pożywka dla psychologów, choćby i tych domorosłych.
Aleksandra Buchaniec-Bartczak
Dzięki uprzejmości Wydawnictwa Universitas.