Po prawie 120 latach
Julian Tuwim o swoim rodzinnym domu w Łodzi, niegdyś przy ulicy św. Andrzeja, w czasach PRL-u przemianowanej na ulicę Andrzeja Struga (działacz ruchu socjalistycznego i niepodległościowego), pisał tak:
Kiedy kino nazywało się jeszcze „bioskop”
Albo „iluzjon”,
Kiedy nosiłem czapkę uczniowską,
Wszystko było doprawdy iluzją,
Marzeniem i beztroską.
Nie znałem wtedy „Cunardów” i „White Starów”,
Miałem w Łodzi kamienicę zaklętą,
Tam nie trzeba było mieć dolarów,
Bo każde piętro
Było pokładem okrętu. (…)
Rodzina Tuwimów wprowadziła się do tego domu w roku 1903 (gdy Julian miał 9 lat) i mieszkała tu, na trzecim piętrze, do wybuchu I wojny światowej. W 1914 roku Bank Azowsko-Doński, w którym pracował ojciec Tuwima – Izydor Tuwim, ewakuował się z Łodzi i przestał dopłacać swoim pracownikom do kosztów wynajmu. Tuwimowie przeprowadzili się do mniejszego mieszkania przy ulicy Dzielnej 50 (obecnie ul. Narutowicza 56).
Co słychać w kamienicy Tuwima?
Istnieje taka teoria, że stara Łódź jest zadbana tylko od strony fasad ulicy Piotrkowskiej, natomiast reszta miasta (razem z zabytkowymi kamienicami) znajduje się w stanie raczej agonalnym. Jeżeli chodzi o miejsca związane z Tuwimem, to wygląda, że teoria ta zawiera sporo prawdy.
Oto „ławeczka Tuwima” w centralnym miejscu miasta, przy Piotrkowskiej, pod flagami:

A tutaj – kontrast: kamienica, w której mieszkał Tuwim w swoich szkolnych latach:

Na murze tablica jeszcze z okresu PRL-u z – zaiste – utrzymanym w peerelowskiej stylistyce sformułowaniem o poecie: „syn robotniczej Łodzi”:

W bramie graffiti o dość tajemniczej treści:

A tu klatka schodowa, którą chodził do mieszkania Julian Tuwim, wracając codziennie ze szkoły:

Od twoich listów pachniało w sieni,
Gdym wracał zdyszany ze szkoły,
A po ulicach w lekkiej jesieni
Fruwały za mną jasne anioły.
Tuwim pochodził z ówczesnej klasy średniej. Jego ojciec, jak wspomniałem, był urzędnikiem bankowym.
Na przełomie XIX i XX wieku kamienica przy ulicy św. Andrzeja przeżywała chyba lepsze czasy, niż dziś, po około 120 latach.
Gdy kiedyś czołem dosięgnę gwiazd
I przyjdzie chwały mej era,
Gdy będzie o mnie kilkaset miast
Sprzeczać się, jak o Homera,
Gdy w Polsce będzie pomników mych
Więcej niż grzybów po deszczu,
I w każdym mieście zacznie się krzyk:
„Ja Ciebie wydałem, wieszczu!” –
Niechaj potomni przestaną snuć
Domysły „w sprawie Tuwima”,
Bo sam oświadczam: mój gród – to Łódź,
To moja kolebka rodzima!
Niech sobie Ganges, Sorrento, Krym
Pod niebo inni wynoszą,
A ja Łódź wolę! Jej brud i dym
Szczęściem mi są i rozkoszą!
Tu, jako tyci od ziemi brzdąc,
Zdzierałem portki i buty,
Tu belfer, na czym świat stoi klnąc,
Krzyczał: „Ty leniu zakuty!”
Tu usłyszałem burz pierwszych grom
I pierwsze muzy szelesty!
(Do dzisiaj stoi ten słynny dom:
Andrzeja, numer czterdziesty.)
(…)
Paweł Jędrzejewski
Wspaniały artykuł, chwyta za serce a już na pewno za moje. Dziękuję i pozdrawiam Szalom! Janusz Gradzik.
PolubieniePolubienie