Starożytni Hebrajczycy wierzyli w duchy, które mają zdolność podporządkowywania sobie człowieka. Wzmianki o takich zjawiskach można znaleźć w Księdze Sędziów, I Księdze Królewskiej i I Księdze Samuela.
Jednak te wierzenia pozostawały zawsze poza głównym nurtem judaizmu i należały przede wszystkim do żydowskiego folkloru. Tora podkreśla przecież wielokrotnie konieczność zerwania z magicznymi i demonologicznymi koncepcjami, obecnymi w wierzeniach pogańskich.
Wiara w istnienie Szatana (Satana), który zarządza dużą liczbą demonów (najbardziej znane to: Belzebub, Azazel, Asmodeusz, Rahab), jako siłami zła, pojawia się mniej więcej w I wieku n.e., pod wpływem koncepcji teologicznych przejętych prawdopodobnie z zoroastrianizmu kilkaset lat wcześniej, podczas niewoli babilońskiej.
W literaturze talmudycznej zagadnienia demonologii są obecne już dość często. Napotykamy tam wzmianki o ludziach poddanych władzy demona, którego obecność powoduje chorobę psychiczną lub jedynie poważne zmiany osobowości. W tamtych czasach taki demon uważany był za duchową istotę, która nie należy do spirytualnego świata ludzi. Był demonem uzyskującym dostęp do człowieka, który pod wpływem dotkliwego emocjonalnego stresu nie odczuwa normalnego sprzężenia pomiędzy duchem a ciałem. Aby uratować człowieka spod jego wpływów, należało przeprowadzić egzorcyzmy (Szabat 14, 3, Awoda Zara 12, 2, Sanhedryn 10, 1). Literatura rabiniczna odnotowuje przypadki przeprowadzania egzorcyzmów. W czasach talmudycznych chyba najsłynniejszym z nich jest uzdrowienie córki rzymskiego cesarza przez rabiego Szimona ben Jochaja, który wypędził demona Ben Temaliona.
Stulecia później żydowscy mędrcy średniowieczni przeciwstawiali się wszelkim formom mistycyzmu, obawiając się tkwiących w nich niebezpieczeństw, które mogły podważać etyczny wymiar judaizmu. Jednak rozwój kabały, począwszy od XII wieku, ożywił znów zainteresowanie problemami wędrówki dusz i ich wzajemnych zależności, wznawiając zainteresowanie demonologią. Mistycyzm zajął w wieku XVI ważne miejsce w koncepcjach filozoficznych Jicchaka Lurii (Arizala), a rozwój chasydyzmu zainteresowania te utrwalił.
I wtedy właśnie w wierzeniach, zwłaszcza kabalistycznych, pojawia się dybuk.
Nie był to już nieludzki demon, dybukiem mogła być dusza każdego człowieka, która z powodu przeżyć i życiowych tragedii nie miała dostępu do Gehenny (Gehinom), nim nie dokończyła swoich ziemskich spraw. Dusza, która opuściła już ciało, ale nie opuściła jeszcze świata i która wstępuje w ciało człowieka oraz podporządkowuje sobie jego zachowania, aby osiągnąć swój własny cel.
Na obecność dybuka zwraca uwagę zaskakujące postępowanie człowieka. Jednak nie każda dziwna i niewytłumaczalna zmiana w zachowaniu musiała oznaczać, że człowiek znajduje się pod wpływem dybuka. Za podstawowy i przekonujący (choć nie jedyny) znak rozpoznawczy jego obecności uważana jest nagła zdolność człowieka do posiadania wiedzy, której nie powinien posiadać. Ponieważ dybuk jest już poza światem materialnym, poza czasem i przestrzenią, może ustami podporządkowanego sobie człowieka opowiadać sny innych ludzi, relacjonować wydarzenia rozgrywające się w innych miejscach, wypowiadać zdania w obcych językach.
W późniejszych czasach egzorcyzmy pojawiły się w związku z wiedzą kabalistyczną i wymagały obecności minjanu (dziesięciu religijnych Żydów), trzykrotnej recytacji Psalmu 91 i użycia specjalnych dźwięków szofaru, które miały wstrząsnąć dybukiem do tego stopnia, aby można było nawiązać z nim kontakt. Celem egzorcyzmów nie było przepędzenie dybuka, tak jak poprzednio postępowano z demonem, ale jego uleczenie i uleczenie duszy człowieka, w którego ciele zamieszkał. To właśnie najsilniej odróżnia rolę egzorcyzmów w kulturze żydowskiej od funkcji, jakie spełniają one np. w katolicyzmie. Żydowskie egzorcyzmy mają doprowadzić przede wszystkim do uleczenia obu dusz, a nie jedynie do wygnania demona z ciała człowieka. Dlatego konieczne było dowiedzenie się, co jest przyczyną obecności dybuka, aby modlitwami zapewnić mu spokój.
Dybuk mógł być duszą niedopuszczoną do Gehenny albo duszą grzesznika, która próbuje uniknąć kary, jaką ma ponieść za swoje czyny.
Jednak pojawienie się dybuka nie musi być zawsze zjawiskiem jednoznacznie złym. Może być on także duszą człowieka głęboko skrzywdzonego, która pragnie dokonania zemsty za wyrządzoną krzywdę. Może być wreszcie duszą zbłąkaną, przerażoną nagłą śmiercią, tkwiącą w zdumieniu na granicy życia i śmierci, domagającą się duchowego wsparcia i rozliczenia własnego rachunku ze światem.
Ta ostatnia forma wstąpienia dybuka w ciało żyjącego człowieka i zespolenia się z jego duszą to – według kabały – ibur. Jest to najbardziej skomplikowana forma obecności dybuka i często jej cel jest szlachetny. Dusza człowieka wstępuje w ciało żyjącej osoby i kieruje nim tak, aby spełnić daną komuś za życia obietnicę, wypełnić micwę, pomóc komuś, pocieszyć go, ujawnić jakąś istotną prawdę, od której zależy ludzkie życie lub której wymaga sprawiedliwość. Może także próbować zapobiec dokonaniu zbrodni, lub doprowadzić do ujawnienia mordercy. Wszystkie te cele mogą być osiągnięte wyłącznie poprzez działania fizyczne, wymagające fizycznego ciała. W takiej sytuacji obecność dybuka kończy się zazwyczaj wówczas, gdy cel zostaje osiągnięty. Osoba, w której ciało wchodzi dybuk, nierzadko nie zdaje sobie z tego sprawy, odczuwa jedynie niewytłumaczalną racjonalnie potrzebę dokonania pewnych czynów, które wydają się odległe od jej osobistych celów i pragnień.
Czasami dybuk pojawia się także wówczas, gdy bliski mu za życia człowiek znajduje się w wyjątkowo skomplikowanej sytuacji życiowej (lub staje w obliczu zagrożenia), aby mu pomóc swoim doświadczeniem nabytym przed śmiercią w warunkach w jakiś sposób analogicznych.
(opr. Paweł Jędrzejewski)
Ilustracja: kadr z filmu „Dybuk”, 1938, reż. Michał Waszyński (Mosze Waks)