Aleksander B. Skotnicki jest doskonale znany w medycznych i towarzyskich kręgach Krakowa. Ratuje życie (ratował, odkąd przeszedł na emeryturę) i Pamięć – o mrocznych czasach Holokaustu i rozjaśniających je promykach człowieczeństwa.
Babcia prof. Skotnickiego – Anna Sokołowska w czasie wojny pomagała Żydom. Na skutek donosu trafiła do Ravensbrück, gdzie zginęła. W 1989 roku została odznaczona medalem Sprawiedliwy wśród Narodów Świata.
Twórcą i pierwszym dyrektorem Kliniki Hematologii był prof. Julian Aleksandrowicz. W czasie pacyfikacji krakowskiego getta wraz z żoną i synkiem Jerzym (nieżyjący już psychiatra i psychoterapeuta) uciekł kanałami na tzw. stronę aryjską. Gdy do mieszkania, w którym się ukrywali, przyszli szmalcownicy, połknął cyjanek. Padł na podłogę, by… po dłuższej chwili powstać z martwych. Cyjanek okazał się zwietrzały.
Kontynuatorem dzieła Juliana Aleksandrowicza, nie tylko w wymiarze naukowym, ale także humanistycznym, jest prof. Aleksander Skotnicki. Założyciel “Stradomskiego Centrum Dialogu”, Strażnik Pamięci ocalonych z Zagłady, wielki orędownik Oskara Schindlera.
Sam twierdzi, że lekarzem został tylko dlatego, że żal mu było zmarnować pieniądze wydane przez ojca na siedem tomów “Anatomii”… Ja myślę, że było inaczej. Ojciec musiał być dla niego bardzo ważny, skoro wycofał złożone na Chemię papiery i zdecydował się spełnić rodzicielskie marzenie.
„Arka” nie jest biografią profesora. Odniesienia do życia osobistego stanowią jedynie tło dla wizji i misji w dwóch najważniejszych dla niego obszarach. Żydzi i medycyna, medycyna i Żydzi – to główne tematy poruszane w rozmowie z Katarzyną Kachel i Maciejem Kwaśniewskim. Znajdują swoje odbicie także w pierwszym i ostatnim zdaniu książki.
„Jako naukowiec klinicysta dobrze wiem, jak bardzo może fascynować struktura pojedynczego genu.”
„Niemcy pogruchotali siostrom Karmel nogi, a one wciąż pisały wiersze.”
W zakończeniu skupia się jak w soczewce inna ważna cecha „Arki”. Choć jej bohater wspomina o trudnościach (np. przy tworzeniu i finansowaniu Kliniki Hematologii w Krakowie), z opowieści wybrzmiewa głównie górne C pozytywnych wibracji. Dla nas – Polaków i po prostu ludzi – jakże często krytycznych, narzekających, roszczeniowych to lektura o działaniu podobnym do bomby witaminowej.
Bardzo potrzebujemy tego typu wzmocnień, a jeśli wiary – to w wiedzę, potęgę samouzdrawiającej psychiki i… przyzwoitość.
Aleksandra Buchaniec-Bartczak
Dzięki uprzejmości Wydawnictwa Znak.