“Poufne” – krótkie, błyskotliwe scenki rodzinne, w których wszystko jest ważne: każde słowo, gest, przemilczenie.
Wymowny, a zarazem przewrotny tytuł – tym, co poufne nikt nie dzieli się z całym światem; chyba, że jest to człowiek, któremu strach i tajemnica zatykają żyły do tego stopnia, że już musi, po prostu musi coś z tym zrobić.
Proszę ograniczyć spożywanie tłuszczów zwierzęcych, zażywać ruchu, zredukować masę ciała… Grynbergowi zaleca się pisanie. Robi to ostrożnie, może tylko literacko? Przede wszystkim zaś po swojemu: piórem spójnym z osobowością, w której dużo dzieje się pod powierzchnią.
Niemal każda rodzina jest nośnikiem mniejszej, lub większej traumy. Poza ogólnopsychologicznym wymiarem, ma ona swoją specyfikę. Tutaj – rzec można – żydowską.
Nazwisko kończące się na “-ski” – tak polskie, że już bardziej nie można. Po wielu latach zmiana na własne, choćby “tylko” to pierwsze – panieńskie.
“Ojcze nasz” recytowane przez obudzonego w środku nocy – przydatne, ratujące życie.
Przerażenie każdym spóźnieniem dziecka – nawet dorosłego i nawet pozornym. Jeśli spotkanie wyznaczono na czternastą, goście zjawili się piętnaście minut wcześniej, a mimo to są spóźnieni, o której powinni przyjść, żeby być punktualnie? Zagadka… każda inna niż matematyczna.
Opowiadania Babla zamiast “Kyrie eleison”… Unikanie niemieckich konferencji… Wyczulenie na antysemityzm – także ten, którego nie ma…
Nadzieja – jak zawsze – w młodych – tych, którzy interesują się wyjściem Żydów z Egiptu i czasu pokoju nie nazywają międzywojniem.
Wychodzenie z traumy to proces. Pokolenie dziadków, rodziców – ocalałych z Holokaustu bardzo często bywa stracone. Dzieci czują ciężar przeszłości, z którą na różne sposoby próbują sobie poradzić. Wnuki ufnie czekają na Purim.
“Poufne” to zapis tego procesu. Miłość i czas robią swoje…
Aleksandra Buchaniec-Bartczak
Dzięki uprzejmości Wydawnictwa Czarne.