70 lat Wydawnictwa Literackiego – tę szczególną rocznicę uświetnia między innymi wysmakowany estetycznie album rysunków Franza Kafki.
O tym, że jakieś rysunki istnieją – wiedziano. Niepokorny przyjaciel – Maks Brod zlekceważył zalecenie Franza i nie spalił pozostawionej przezeń spuścizny; rzec można, że ocalił ją podwójnie: nie niszcząc – to raz, wywożąc w ostatniej chwili z ogarniętej nazistowskim obłędem Europy – to dwa.
Zawłaszczył nie tylko dzieła, także ich autora, opracowując niedokończone utwory. Literacką częścią zbioru dzielił się chętnie, rysunki udostępniał okazjonalnie, jako ilustracje owych publikacji; dwa sprzedał wiedeńskiej galerii Albertina. Zapowiadał wydanie teki Kafki, jednak w praktyce nic w tym kierunku nie zrobił.
Esther Hoffe – sekretarka, z czasem także partnerka Maksa Broda odziedziczyła archiwum kochanka, po niej zaś jej dwie córki. Biblioteka Narodowa Izraela nie mogła pozwolić, by tak cenne zasoby pozostały w prywatnych rękach. Prawie dziesięcioletni proces wygrał silniejszy przeciwnik. W przewiezionej z Zurychu do Jerozolimy skrzyni z papierami Franza odkryto około 150 rysunków. Pamiętny 2019 rok!
Rysował głównie postacie ludzkie: szybko, zamaszyście, schematycznie, przy pomocy kilku ekspresyjnych kresek. Jest w nich dużo niepokoju, nerwowości, braku stabilizacji, rozedrgania.
Postać w biegu, lub szybkim marszu, być może szykująca się do skoku, ataku. Piękna, niezwykła, wyjątkowa. Wprawna kreska i dynamika do sześcianu. Od tego rysunku nie sposób oderwać wzroku.
Zdarzają się klasyczne “główki” – wśród nich autoportrety, subtelna twarz młodzieńca, twarz kobiety podobnej do Dory Diamant – ostatniej towarzyszki życia Kafki, portrety matki.
Nie brakuje karykatur, niektóre zaczerpnięto rodem z cyrku, wszystkie tańczą, chwieją się, gną… Najbardziej wymowna – wściekły facet z kieliszkiem wina na knajpianym stoliku… przeciwieństwo statycznego, zrezygnowanego “Absyntu” Degasa.
Czarne ludki na małych karteczkach… Chwiejne, oparte, podparte, choćby o własną dłoń, kolano. Jeden walczy, zawieszony w próżni… Szczególną uwagę zwraca pan z laseczką, która nie daje oparcia. Ni to tańczy, ni to frunie, laska stanowi zbędny rekwizyt.
Najciekawszy rysunek? Rozpłatany na dwie części człowiek, niechybnie umieszczony w jakimś zmyślnym narzędziu tortur, któremu z pewnej odległości przygląda się – oparty o kolumnę wynalazca, lub obserwator. Inspiracja? Kafka zgrabnie skopiował rozebraną świńską półtuszę.
W tych rysunkach jest więcej psychologii niż artyzmu. Nieobca im groza, absurd, groteska – charakterystyczne cechy twórczości pisarza.
Wydany z rozmachem album wspaniale współgra z “Dziennikami” Kafki, oraz prozą, z której tak słynie, wszystko razem stanowi projekcję osobowości.
Aleksandra Buchaniec-Bartczak
Dzięki uprzejmości Wydawnictwa Literackiego.